WYSTAWA „NERONE” W RZYMIE 11.04 – 18.09.2011

 

Współpraca Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego (MUW) z Sovraintendenza Archeologica di Roma

Obrazy Henryka Siemiradzkiego i Jana Styki na wystawie w Rzymie (Forum Romanum, Koloseum, Palatyn)

[singlepic id=166 w=320 h=240 float=left]11 kwietnia została otwarta na Forum Romanum, na Palatynie i w Colosseum wystawa poświęcona Neronowi; potrwa ona do końca września br. Na ten niezwykle przemyślany i nowoczesny show udało się wprowadzić – dzięki Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego i Kurii Metropolitalnej w Warszawie – polskie akcenty – obrazy Henryka Siemiradzkiego i Jana Styki. Obraz tego drugiego malarza, pt. Neron w Baiach, wypożyczony do Rzymu dzięki MUW, zdobi okładkę pięknie wydanego katalogu wystawy, w którym prof. Jerzy Miziołek, dyrektor MUW, zamieścił obszerny esej poświęcony nie tylko dwóm wspomnianym malarzom, ale również Franciszkowi Smuglewiczowi i arcydziełu wszechczasów – Quo vadis Henryka Sienkiewicza. W tych krótkich uwagach mowa jest o postaci Siemiradzkiego, który długo oczekiwał na swój „powrót” do Rzymu.

„Witaj mistrzu! Tyś dotąd gościł między nami
Tylko ducha potęgą, tylko natchnieniami,
I Warszawa Cię starej zazdrościła Romie
Twoje obrazy to karty olbrzymie,
Które kształtów językiem mówią nam o Rzymie
Lepiej niż dziejopisów grube woluminy”.

Tak pisał o Henryku Siemiradzkim (1843-1902) bez mała 130 lat temu Wiktor Gomulicki. Niemal równie wzniośle rozpisywały się o nim włoskie gazety, gdy w Accademia delle Belle Arti na Via Ripetta w Rzymie nasz malarz wystawił w maju i czerwcu 1876 roku swoje ogromne płótno Pochodnie Nerona, które niedługo potem podziwiała cała Europa. Ten prawdziwie międzynarodowej klasy artysta, o jakże wyraźnym i fascynującym artystycznym obliczu, który spędził 30 lat życia w Rzymie, jest obecnie w tym mieście niemal zupełnie zapomniany. Również w Polsce nie doczekał się dotąd ani monograficznej wystawy z prawdziwego zdarzenia, ani nowoczesnego monograficznego opracowania. Słownikowe czy encyklopedyczne biogramy przypominają o przyznanej artyście Legii Honorowej, członkostwie w wielu akademiach artystycznych, włącznie z rzymską i paryską, ale nie wspominają o innym, jakże ważnym aspekcie jego sławy, obecności na łamach najznakomitszych pism o sztuce XIX i początków XX wieku. Walory malarstwa Siemiradzkiego i zawarte w nich wielkie pokłady wiedzy o antyku są bez wątpienia porównywalne z osiągnięciami zażywających ponownie wielkiego uznania Anglików i Francuzów, a zwłaszcza sztandarowego akademika Alma Tademy – Holendra, który na stałe osiadł i wrósł w wiktoriańską Anglię.
W Rzymie zamieszkał Siemiradzki najpierw na Corso, potem na via Sistina, ale z czasem, wraz z rosnącą sławą i dochodami dorobił się okazałej i pięknej willi na via Gaeta, która niestety nie przetrwała do naszych czasów. Stał się rzymianinem z wyboru i pozostał nim do końca życia. Jego córka Wanda wspominała w 1952 roku, że z chwilą gdy jej ojciec „zobaczył Rzym, wszystko przestało dla niego istnieć. To był jego świat, jego powołanie jako artysty. A Rzym ówczesny był zupełnie inny niż obecny. Teraz jest to wspaniałe, nowoczesne miasto, wiele starych dzielnic zostało zburzonych dla odsłonięcia cennych starożytnych pamiątek, wspaniała, szeroka aleja prowadzi do Koloseum. Wówczas wszystko ginęło w rozmaitych zakamarkach i lepiankach. Dobrze odsłonięte były jedynie Koloseum, Palatyn, Forum Romanum i Forum Trajana. Ale właśnie stary Rzym w labiryncie karkołomnych uliczek, miał niewysłowiony urok”. Siemiradzki prawdziwie zauroczony światłem południa i zbytkami antyku grecko-rzymskiego z pasją podjął studia nad literaturą antyczną i topografią starożytnej Romy. Gromadził też książki na temat antyku, w tym m.in. Dizionario d’ogni mitologia e antichità, 6-tomowe dzieło Girolamo Pozzoli i Felice Romani, opublikowane w Mediolanie pomiędzy 1809 i 1825, jak również wielotomowy corpus Luigiego Canina Gli edifizi di Roma antica (1848-1856) poświęcony topografii i monumentom antycznego Rzymu (obydwa te dzieła znajdują się w Biblioteca di Roma dell’Accademia Polacca delle Scienze; zostały ofiarowane przez dzieci artysty).
Pomimo wielkich zabiegów ze strony organizatorów rzymskiej wystawy na Forum Romanum ani Pochodnie Nerona, przechowywane w Muzeum Narodowym w Krakowie, ani Dirke chrześcijańska należąca do Muzeum Narodowego w Warszawie, nie zostały wypożyczone, ale mimo to właśnie te obrazy, dzięki znakomitym reprodukcjom, nadają niejako ton katalogowi. Prawdziwą ozdobą wystawy jest mało znany obraz naszego mistrza pt. Przyszłe ofiary Koloseum z 1899 roku, który dotarł do Rzymu dzięki życzliwości ks. kardynała Kazimierza Nycza i niejako uratował nasz polski honor. Na pierwszym planie tego pięknego płótna widzimy grupę osób wsłuchanych w nauki brodatego starca ze zwojem Ewangelii św. Jana w ręku – jest nim zapewne któryś z następców św. Piotra; w tle widnieje kilka budowli, a wśród nich Koloseum i Domus Aurea. Wprawne oko zauważy nadto stojący obok Koloseum ogromny posąg z charakterystycznymi promieniami wokół głowy. To oczywiście słynny Kolos, czyli posąg Nerona jako Słońce; od niego właśnie pochodzi nazwa najsłynniejszego amfiteatru antycznego świata. Aby namalować tę słynną i od wielu już wieków nieistniejącą statuę, Siemiradzki przeczytał zapewne nie tylko Swetoniusza, ale nadto studiował najprawdopodobniej dość nieliczne źródła ikonograficzne tego monumentu – antyczne monety i medaliony.
[singlepic id=165 w=320 h=240 float=right]Nie ulega wątpliwości, że nasz znakomity malarz znał bardzo dobrze nie tylko antyczne zabytki Rzymu, ale także antyczną literaturę. W tym miejscu warto przypomnieć, iż Dirke chrześcijańska oparta jest na passusie z Żywotów cezarów Gaiusa Swetoniusza Trankwillusa, podobnie jak obraz Tyberiusz na Capri, zaś Pochodnie Nerona na Rocznikach Tacyta (XV, 38). W niewielkim dotąd stopniu wyeksponowany przez naukę o sztukach wizualnych problem wiedzy Siemiradzkiego o archeologii i literaturze klasycznej wymaga pogłębionych badań, podobnych tym prowadzonym m.in. nad twórczością Hansa Makarta, Leightona czy Alma Tademy. Godne odnotowania są również cytaty autora Pochodni Nerona ze sztuki antycznej, podobne tym w płótnach innych akademików.
Choć tylko dwa obrazy z Polski trafiły na rzymską wystawę, to jednak wraz z planszą umieszczoną obok, na której widnieją reprodukcje Pochodni Nerona i Dirke chrześcijańskiej, cała prawa ściana Kurii (tu właśnie umieszczono wszystkie obrazy pozyskane na wystawę) jest niejako naszą, polską wystawą. Miejmy nadzieję, że w niedługiej przyszłości uda się w Rzymie pokazać monograficzną wystawę Siemiradzkiego. Artysta ten, jak nikt przed nim i nikt po nim, potrafił malować Lux in tenebris, czyli wizję chrześcijaństwa w czasach okrutnego Nerona. Jego obrazy wraz z Quo vadis są naszym wielkim wkładem w kulturę europejską XIX wieku.